Rumba, moja miłość
- Taniec
pozwala rozładować stresy, jest terapią
i relaksem.
Ludzie
uczą się tańczyć z różnych powodów.
Starsi chcą podszkolić swoje umiejętności
przed weselem, albo traktują to jako
hobby. Młodzież marzy o udziale w turniejach.
Środa,
godzina 17. Na korytarzu Copernicanum
w centrum Bydgoszczy zbierają się mali
tancerze. Za chwilę rozpocznie się lekcja.
W pośpiechu zakładają wygodne ubrania
i specjalne buty do tańca. Rozpiera
ich energia - biegają i krzyczą. Atmosfera
podniosła jak przed szkolną dyskoteką. -
Pamela zawołaj dzieci - niecierpliwi
się Marta Potocka, która uczy
najmłodszych. Dzieci powoli wbiegają
m salę. Zaczynają się ćwiczenia przed
lustrem. Dziś maluchy szlifują tańce
standardowe. - Raz, dwa, trzy
- pary z zapałem przemieszczają się
po sali. Maciej i Pamela, Agatka i Krzysio
- plecy proste, głowa w bok. Nikt nie
patrzy na nogi. Patrycja tańczy dziś
beż partnera. W kącie ćwiczy para początkujących
- niepewnie patrzą na nogi, licząc głośnio
kroki pod okiem instruktora. W drugim
końcu sali para tancerzy trenuje z Dominiką
- doświadczoną tancerką - przed turniejem
tańca disco. Przygotowują nowy układ.
Wszystko
w rodzinie
Szkoła
to dla tancerzy i kursantów drugi
dom. Nieważne, czy ktoś jest mistrzem,
czy amatorem. Wszyscy jesteśmy sobie
równi - mówi zasada obowiązująca
na parkiecie. - Staram się matkować
moim tancerzom - przyznaje Grażyna
Potocka. - Dlatego wracają do mnie
nawet po wielu latach. Powroty są miłe
i wzruszające. To mi pomaga i dodaje
sił do dalszej pracy - pani Grażyna
Potocka nie ukrywa, że taniec sprawia, iż
jest szczęśliwa. Uczy go od 25 lat: -
Taniec to życie. Pozwala mi przekazywać
miłość innym ludziom. Realizuję się
dzięki temu, że tańczę. Pieniądze nie
są najważniejsze. Liczy się radość,
którą odczuwam pracując z ludźmi. Potrzeba
aktywności towarzyszy pani Grażynie
od dziecka. - Urodziłam się i
przez pierwsze dwa lata życia mieszkałam
na barce - śmieje się. Od zawsze
wiedziała, że będzie artystką. Kochała
także sport. - W dzieciństwie
ćwiczyłam akrobatykę. Tańczyłam rock
and roila i w balecie. Szukałam
kierunku, w który powinnam pójść
- wspomina.
Elektronik
w balecie
Miała oryginalne pasje. Po skończeniu podstawówki
nie poszła tak jak jej koleżanki do liceum czy technikum ekonomicznego,
ale do „elektronika". Tam odkryła w sobie talent pedagogiczny. - Zawsze
potrafiłam wytłumaczyć kolegom rzeczy skomplikowane w prosty sposób. W
krótkim czasie odniosła trzy kontuzje i musiała zrezygnować z
uprawiania akrobatyki. Nie przestała jednak tańczyć. Próbowała
także śpiewać. - Podtrzymywałam tradycje rodzinne. Tata grał na
wielu instrumentach, dlatego uczyłam się grać na gitarze i „klawiszach".
Jak zwykle robiłam kilka rzeczy na raz - mówi z uśmiechem. Po maturze
zaczęła pracować w polskim radiu jako elektronik, ale rzuciła pracę, aby tańczyć
w grupie baletowej w operze i operetce przy ulicy Grodzkiej w Bydgoszczy. Nadal
szukała jednak tego, co będzie jej powołaniem. - Wiedziałam, że będzie to taniec.
Od zawsze lubiłam kontakt z ludźmi, wiec prowadzenie szkoły tańca było tym,
czego szukałam - stwierdza z przekonaniem. Przez 15 lat pracowała jako instruktorka
tańca w zakładowym domu kultury. Od 10 lat prowadzi własną szkołę. Zajęcia
odbywają się codziennie do późnego wieczora. Praca wre także w weekendy.
Chętnych nie brakuje. - Kursanci przyjeżdżają do nas z miejscowości oddalonych od
Bydgoszczy nawet o 100 kilometrów.
-
Tańczyć każdy może. Nieważne, czy ma talent, czy nie. Najważniejsze są chęci.
Ludzie uczą tańczyć z różnych powodów.
Starsi chcą poćwiczyć przed weselem, albo traktują to jako hobby. Dzieci
i młodzież chcą startować w turniejach.
Relaks na parkiecie
-
Tańczyć może każdy - przekonuje Grażyna Potocka. - Nieważne, czy
ma talent, czy nie. Najważniejsze są chęci. Niektórzy rodzą się
mistrzami parkietu: - Ale oni także muszą pracować i rozwijać swoje
zdolności. Osoby które chcą osiągnąć sukces muszą zacząć tańczyć we wczesnym
dzieciństwie. Osoba, która naukę rozpoczyna
w wieku trzydziestu lub czterdziestu lat, nigdy nie osiągnie poziomu tancerza
ćwiczącego od dziecka. Nie zawsze chodzi o tytuły i sławę. Ludzie tańczą, aby
zapomnieć o problemach - tłumaczy G. Potocka. - Taniec to inny świat.
Piękniejszy i lepszy. Pozwala rozładować stresy, jest terapią i relaksem. Ostatnio
najmodniejsze są tańce latynoamerykańskie: samba, rumba, cha-cha, salsa, tango
czy marnbo. Pani Grażyna kocha rumbę: - To taniec, w którym się
odnajduję. Jest jak miłość platoniczna i erotyczna zarazem.
Beata Drewnowska, dziennikarz Gazety Pomorskiej
|