Grażyna Potocka - nauczyciel tańca

Siedem grzechów głównych

1. PYCHA. - „Pyszna byłam wielce wygrywając szkolny konkurs twista. Byłam uczennicą II klasy podstawówki przy ul. Łowickiej, a przebojem tamtego czasu była kosmiczna „Walentyna twist". Pokonałam całą gromadę konkurentek i w nagrodę otrzymałam temperówkę! Poczułam się też mocno wyróżniona, kiedy w uznaniu moich dobrych wyników w nauce (byłam prymuską) zafundowano mi szkolną wycieczkę do Szczecina. Już w podstawówce trenowałam akrobatykę, zbierając oklaski na pokazach i zawodach. Ale najbardziej byłam dumna, gdy udało mi się na treningu opanować jakąś nową ewolucję. Potem, już w Technikum Elektronicznym zaczęłam tańczyć w Ognisku Baletowym przy Klubie POW pod okiem znakomitego tancerza bydgoskiej opery Henryka Adamskiego. A jako że równolegle śpiewałam też i grałam na gitarze, więc dumna mogę być z tego, że mimo tych rozlicznych zajęć ukończyłam technikum z wyróżnieniem odbierając świadectwo z rąk samego dyrektora p. Hermana. A potem z inspiracji p. Władysławy Andrzejewskiej zdobywałam kolejne wtajemniczenia w sztuce tańca towarzyskiego. Po skończeniu kursu instruktorskiego w Poznaniu i Szkoły Tanecznej w Olsztynie byłam najmłodszym pedagogiem w Polsce (od tańca). Teraz dumna jestem z tego, że od kilkunastu lat prowadzę prywatną szkołę tańca. Moi wychowankowie odnoszą sukcesy na konkursach. Ale najbardziej dumna jestem z tego, że ludzie okazują mi życzliwość, sympatię i darzą szacunkiem za to jaka jestem i co udało mi się zrobić".

2. CHCIWOŚĆ. - „O kurczę! Przecież ja w ogóle ani chciwa, ani chytra nie jestem - a już tym bardziej na pieniądze. Wiele rzeczy robiłam absolutnie bezinteresownie. Niezwykle mocno zapadły mi w pamięć słowa, jakie na jednym z kursów wypowiedział nestor polskich pedagogów Marian Wieczysty, że nauczyciel tańca nie może mieć złotówek na oczach".

3. NIECZYSTOŚĆ.  - „My tancerze oddzielamy taniec od „tych rzeczy" - sztukę od prywatności. To że ja partnera dotknę, czy obejmę to nie znaczy, że czegoś tam od niego chcę. Ale taniec sam w sobie ma wyraźny podtekst uczuciowy, emocjonalny i po części erotyczny. Nie jest to przecież kręcenie się w kółko dwóch robotów, ale żywych i przeżywających istot,  które wytwarzają jakieś wspólne pole magnetyczne, wysyłają ku sobie jakieś fluidy. To jest równie ważne jak sam układ i technika wykonania. l to także ocenia konkursowe jury. Moją specjalnością zawsze była i jest kubańska rumba - a to, jak wiadomo, taniec mocno rozerotyzowany, nawet gdy tańczy się go bez partnera. Pamiętam, że niektóre moje solówki na dyskotekach wywoływały gorące emocje i komentarze. Ideałem mężczyzny jest dla mnie ten osobnik u którego piękno fizyczne idzie w parze z czystością duchową oraz wrażliwością na ludzi i sztukę. Ja sama wysyłam podobno jakieś pozytywne wibracje i dlatego lgną do mnie mężczyźni młodzi, a wielu moich uczniów się we mnie (tak mówią!) kochało. Co myślę o tzw. odważnych tańcach erotycznych serwowanych w nocnych lokalach. Nie mam nic przeciwko temu, byleby tylko tancerka była naprawdę piękna i atrakcyjna. W przeciwnym wypadku jest to widok nieprzyzwoity i wulgarny.

4. ZAZDROŚĆ. - „Zazdrość? Nie znam takiego uczucia. Jak się komuś powodzi, to ja się z tego cieszę. l nie jest to objaw jakiegoś chorego masochizmu, ale po prostu dobroć serca. Nie mam w sobie żadnych negatywnych emocji i ci co mnie znają mogą to potwierdzić. l choć czasami tak sobie myślę, że mogłabym być bardziej stonowana to absolutnie nie zazdroszczę tym, którzy od rana do nocy i przez całe życie są tylko i wyłącznie idealnie stonowani".

5. NIEUMIARKOWANIE W JEDZENIU l PICIU. - „Wyznaję zasadę, że nie po to się żyje żeby jeść, tylko po to, żeby żyć. A więc tylko przez krótki czas - jako małolata, miałam problemy z nadwagą. Teraz mi to nie grozi. Moje ulubione danie to pieczarki po wiedeńsku. Lubię też potrawy z drobiu, a zwłaszcza tzw. sharmę podawaną w restauracji „Sphinx". Z owoców najbardziej smakują mi jagody, a z ciast - chałki i serniki. Jeżeli chodzi o picie, to jestem prawie stuprocentową abstynentką. Czasem, od wielkiego dzwonu, wypiję jakąś mikroskopijną czarkę sangrii. Do prac kuchennych żadnych zdolności nie mam - ale też kulinarnych talentów nikomu nie zazdroszczę, bo do żarcia... przepraszam... jedzenia żadnej wagi, jak już nadmieniałam, nie przywiązuję".

6.GNIEW. - „Trudno mi powstrzymać irytację, gdy widzę jak ludzie utrudniają sobie i tak już niełatwe życie. Jak robią różne świństewka tracąc energię, którą mogliby spożytkować na czynienie dobra. Bardzo mnie to złości i załamuje. Wiem, że świata nie naprawię, ale muszę o tym głośno krzyczeć. Dlatego z taką pasją zainscenizowałam choreograficznie wersję przeboju Niemena „Dziwny jest ten świat", którą pokazałam na jubileuszu 25-lecia mojej pracy artystycznej. W tym kontekście bardzo się cieszę, że bydgoskie środowisko nauczycieli tańca nie jest podzielone i potrafimy się ze sobą dogadywać. A co mnie gniewa w Bydgoszczy? Nic, absolutnie nic! Kocham to moje rodzinne miasto bezkrytycznie!"

7.LENISTWO. - „Jestem zodiakalnym Lwem, więc mam w sobie przypisaną kotom skłonność do lenistwa. Ale z drugiej strony i z wyroku horoskopu chińskiego jestem Małpą - a ta jest sprytna i zapobiegliwa. W sumie więc potrafię tak zręcznie swoim lenistwem sterować, że udaje mi się wszystko na czas zrobić i załatwić. Najbardziej lubię leniuchować nad morzem lub w lesie. Szum fal i szelest liści najlepiej mnie uspokajają.  Ale o jakości mego odpoczynku nie decyduje tylko to gdzie jestem -ale także to - z kim jestem".

(Słuchał i notował - to w zachwyt,
to w zakłopotanie popadając
- Zdzisław Pruss)