Tańczyć każdy może

- Taniec uczy dziewczyny śmiałości. Kształtuje też zgrabną sylwetkę i grację ruchów - tłumaczy mama. - Pomaga też poznawać kolegów na dyskotekach - dodaje córka.

[Rozmiar: 28 kB]

The Latin Ouarter to świątynia tańca w samym centrum Londynu. Tancerze i muzycy z całego świata spotykają się tu, aby wymieniać doświadczenia i uczyć się od siebie nawzajem. W podziemiach dużego sklepu muzycznego, w którym można kupić wszystko, co roztańczona dusza zapragnie, rozciągają się mniejsze i większe sale prób. Dla Magdy i Marka zajęcia taneczne to sposób na ciekawsze spędzanie czasu ze sobą. - To dla nas odmiana od monotonnej codzienności - mówi Magda. - Poza tym, może za jakiś rok, planujemy ślub. Warto byłoby umieć coś zatańczyć na weselu - wyznaje.

Pierwszy taniec

Tomkiem i Mirką kieruje podobna motywacja. Tyle, że ich ślub już za pasem, więc zabrali się do nauki konkretniej. - Przez miesiąc chodziliśmy na indywidualne lekcje walca angielskiego - mówi Mirka. Miały ich one przygotować do tzw. pierwszego tańca, czyli momentu, kiedy świeżo poślubiona para inicjuje zabawę weselną swoim pionierskim popisem na parkiecie.
- Nie chcieliśmy się gibać z nogi na nogę - tłumaczy Mirka. Ich zajęcia obejmowały nie tylko naukę samych kroków, ale ćwiczenia całego układu choreograficznego, który opracowali dla nich nauczyciele. Czy miesiąc wystarczył? Niestety nie mogli ćwiczyć w domu, bo trochę tam za mało miejsca. - W każdym razie wiem, że taniec to jest coś, czego mogę się nauczyć - wyznaje skromnie Tomek. Choć do weseliska tylko tydzień, przyszli jeszcze na grupową lekcję tańca towarzyskiego.
- Po pierwszym tańcu trzeba dalej bawić się z gośćmi. Chciałbym przynajmniej wiedzieć, jak ruszać się koło nich - tłumaczy Tomek.

Uczyni z Ciebie kobietę

13-letnia Monika przyszła z mamą Joanną. Przedtem chodziła już na kursy tańca dramatycznego i do szkoły Bollywood Dancing na zajęcia z hip-hopu i breaka. Teraz czas na tańce towarzyskie. - Taniec uczy dziewczyny śmiałości. Kształtuje też zgrabną sylwetkę i grację ruchów - tłumaczy mama. Sama Monika ma do swojego hobby jeszcze bardziej praktyczne podejście.
- Myślę, że dzięki tym kursom na dyskotekach będzie mi łatwiej poznawać kolegów - wyznaje zarumieniona. Beata na kurs przyszła sama, bez partnera. - Na ostatniej lekcji też był jakiś pan bez pary, więc tańczyliśmy razem. Dziś na pewno też się jakiś znajdzie - uśmiecha się z pewnością siebie.

Lepiej dla przyjemności

Według Krzyśka, jednego z organizatorów kursu i nauczyciela, tańczyć nie tylko każdy może, ale nawet umie. - Jeśli się puści muzykę, to na swój sposób każdy zatańczy - mówi. - To, czego uczymy na naszych kursach, to przede wszystkim większej świadomości własnego ciała i tego, jak można nim poruszać - tłumaczy. Według niego, jeśli ktoś zgłosił się na kurs, to znaczy, że chce tańczyć i to jest wystarczająca predyspozycja.
- Jednak, aby myśleć o wspięciu się na wyżyny zawodowstwa, trzeba rozpocząć treningi w wieku 11 - 12 lat - mówi Krzysiek. - Mama Marty też była zawodową tancerką, sporo naoglądaliśmy się, jak potrafi to wpływać na życie ludzi. Nie ma czasu na rodzinę i przyjaciół - mówią. Dlatego teraz postanowili realizować się rozpoczynając coś, co jak mają nadzieję, rozwinie się w szkołę tańca.

Jaromir Rutkowski, Polish Express