Talentów nam nie brak, ale wytrwałości
-
Nawet ktoś mający mniej
talentu i predyspozycji, jeśli bardzo chce, to się nauczy -
mówi Grażyna Potocka
Z
GRAŻYNĄ POTOCKA, właścicielką
szkoły tańca, rozmawia Grzegorz Młokosiewicz.
Prowadzi
Pani jedną z najstarszych szkół tańca w Bydgoszczy... Kto dziś trafia
na lekcje. Młodzi, starzy, uczniowie, biznesmeni?
Kiedyś
w jednej z moich reklam podałam, że uczę wszystkich chętnych od lat 4
do 64 i to cały czas jest aktualne. Przychodzą maluchy, ale i
dorośli. Nie ma reguły, jeśli chodzi o wiek.
Maluchy
są raczej przyprowadzane, bo rodzice pragną...
Niekoniecznie.
Był taki czas, że to głównie rodzice o wszystkim decydowali. Teraz
już tak nie jest. Dzieci dziś mówią, co chcą. Jeżeli dziecko nie
będzie chciało, to rodzic go nie przyprowadzi do mnie. Sądzę, że
zmieniło się pod tym względem na plus.
Czy
dzieciom starczy wytrwałości? W końcu nauka tańca nie jest prosta i
nie wystarczy parę lekcji.
Wszystkim
powtarzam, że taniec jest prosty wówczas, kiedy się go umie. Aby się
nauczyć, trzeba trochę potrenować. Jeżeli chodzi o wytrwałość dzieci,
to myślę, że bardziej brakuje jej rodzicom. Natomiast dzieci są
super, te, które przychodzą, naprawdę chcą się uczyć.
Jakie
tańce są dziś najmodniejsze?
Ostatnio
największą popularnością cieszą się tańce latynoskie, czyli samba,
cha-cha, rumba, salsa, mambo, bachata.
Taniec
jest formą komunikacji międzyludzkiej. Bardzo intymną. Wielu
ludziom dorosłym brakuje odwagi i w efekcie podpierają ściany na
balach, a niektórzy trafiają do Pani szkoły.
Rzeczywiście,
czasem tak bywa, że ktoś po imprezie czy weselu zobaczył, jak sobie
nie radzi i stało się to powodem, żeby się do mnie wybrać, ale nie
tylko. Czasami ludzie po latach dostrzegają dopiero, jaka to jest
fajna forma ruchu i trafiają po to, aby też umieć się poruszać.
Czy
przed sylwestrem ludzie się chętniej garną do szkoły tańca, a w
innych okresach roku mniej?
W
zależności od sylwestra. Jeśli jest to z większą pompą obchodzony
sylwester, bo jest okrągła data, to tak. Poza tym nie ma to większego
znaczenia. Na pewno natomiast przychodzą młodzi, przygotowujący się
do ślubu i wesela.
Za
pięć dwunasta sobie przypominają, że trzeba zgrabnie i solo
zainicjować weselne tańce na oczach zaproszonych gości?
Zdarza
się tak i wtedy staram się robić, co mogę. Niestety, większość z nas
myśli, że taniec jest bardzo prosty i w parę godzin można się go
nauczyć. Nic bardziej mylnego!
Ma
Pani doświadczenie międzynarodowe, jak Pani ocenia, czy
jesteśmy narodem lepiej tańcującym od naszych europejskich sąsiadów,
czy nie?
Jesteśmy
zdolnym narodem, choć przyznam, że te talenty są w niewielkim stopniu
wykorzystywane, ponieważ mało kto ma duszę sportowca. Aby być dobrym
tancerzem turniejowym, to trzeba ją mieć. Talentów nam nie brak, ale
brakuje wytrwałości, samozaparcia, systematyczności.
Nie
jest tak, jak to powiedział lata temu Marian Wieczysty, że tańczyć
może każdy?
Każdy
może, kto tylko chce. Nawet ktoś mający mniej talentu i
predyspozycji, jeśli bardzo chce, to się nauczy. Nie będzie tańczył z
finezją, ale będzie tańczył. Mam wiele na to dowodów.
Tak
pięknie
i wdzięcznie przed laty prezentowała się jedna
z najmłodszych par zdobywających taneczne szlify w szkole Grażyny
Potockiej.
|